artykuł

Duże zmiany SEO w 2023 – wywiad z Krzysztofem Marcem z DevaGroup

24 lipca 2023

Obecnie mamy największe zmiany SEO od ponad dekady. Część z nich powoduje sztuczna inteligencja, ale są też inne czynniki rynkowe. Krzysztof w digitalu jest obecny od ponad 20 lat, a SEM i SEO zajmuje się już 19, więc jego perspektywa jest naprawdę szeroka. Rozmawiamy o wyzwaniach SEO i analityce, ale też o zbliżającym się semKRK#21 BIG.

EW: Dzisiejszym gościem Super Efektywnego Marketingu jest Krzysztof Marzec, prezes DevaGroup, człowiek od ponad 20 lat zajmujący się SEO i marketingiem internetowym, a także organizator konferencji #semKRK.

#semKRK

Cześć, Krzysztof! Super, że jesteś. Od czego możemy zacząć? Może od Twojej imprezy #semKRK? Która to edycja? Co ciekawego będzie w Krakowie?

KM: 21 edycja to jest wersja BIG, czyli duża, w Starej Zajezdni w Krakowie 7 czerwca. Bardzo gorąco zapraszamy. Mamy czternastu prelegentów i prelegentek, którzy będą mówić na różne tematy z zakresu całego systemu reklamowego i SEO.

Będzie i o sztucznej inteligencji, i o pisaniu treści pod nowa zmianę algorytmów, ale będzie też bardzo dużo o analizie danych Big Query w oparciu o nowe technologie, ale też właśnie o tej migracji Analyticsa, która nas czeka, czyli GA4. Mam nadzieję, że dla większości słuchaczy jest już za nimi ta migracja.

Zapraszam na semKRK.pl – tam jest cała agenda opisana. Jest konferencja, warsztaty, które są wcześniej, warsztaty mamy online – można wziąć udział na takim poziomie średnio zaawansowanym i tak też dobieramy prelegentów, żeby oni przekazali wiedze osobom, które trochę już trochę doświadczenia mają i znają temat. Jeśli chcą poszerzyć horyzonty, to te warsztaty są zdecydowanie dla nich. Co jeszcze? Jeszcze wcześniej będzie rozgrzewka – na naszej stronie jest webinar zapowiedziany, gdzie dodatkowo prelegenci powiedzą, co może być ciekawe. I będzie też o copywritingu.

Zmiany w SEO – Google

EW: OK. Dużo tematów, dużo takich reakcji na bieżąco. Ale teraz pytanie, jak Ty oceniasz to, co się dzieje w SEO teraz po blisko 20 latach doświadczenia? Według mnie to jest najciekawsze od czasów Pandy. Bardzo długo było spokojnie, bo jakbyśmy cofnęli w czasie, to przecież zasady dotyczące optymalizacji technicznej to tylko delikatnie ewoluują, nie zmieniają się jakoś, dochodzą nowe rzeczy. Kiedyś nie było mikroformatu. Kiedyś nie było optymalizacji pod kątem przyspieszania strony. Natomiast teraz jest duża rewolucja i czasami liczba tych newsów, które do nas płyną, jest przytłaczająca. Jest tego sporo. Co będzie dalej z SEO? Bo to jest temat rzeka i właściwie nie wiemy, jak to się skończy i jak to się rozwinie.

Z drugiej strony SEO pomaga tworzyć treści. Do niektórych jednak będą wojny, bo np. Google poniekąd wywiesił białą flagę, bo stwierdził, że oni się nie będą czepiali, czy treść jest zrobiona maszynowo czy ludzka, byle była dobrej jakości, więc oni od razu pokazali, że to już nie będzie do odróżnienia.

AI – tworzenie treści

KM: Już nie jest albo za chwilę nie będzie. I umyli od tego absolutnie ręce, że liczy się tylko jakość. A jak jakość dojedziecie, to na pewno będą narzędzia, które będą próbowały zgadywać, czy treść jest z AI czy nie. Ale widziałem ostatnio taki wpis, gdzie praca jednego ze studentów została odrzucona jako wygenerowana przez AI i ten sam student poprosił, żeby wrzucili do tego narzędzia Konstytucję Stanów Zjednoczonych i została oznaczona jako wygenerowana przez AI. Więc chyba mają jakiś problem, bo ich konstytucja została stworzona lata temu. Będzie zatem duży problem do odróżnienia, a to na pewno zmieni trochę podejścia i wydaje mi się, że niedługo będą regulacje ze strony przede wszystkim Unii Europejskiej, która będzie starała się walczyć o prawa autorskie na jakimś zestawie danych.

I pytanie, kto jest właścicielem tych tekstów, które są wyplute przez maszynkę? Już w tej chwili albo za chwilę to będzie nie do odróżnienia. Mnie się wydaje, że Google zawsze stawiał na pierwszym miejscu takie coś, że jeżeli będzie użyteczna strona internetowa, to ich nie obchodzi źródło.

Właściwie jak wyglądają wyniki? Chodziło o to, że można było wypozycjonować stronę na jakieś bardzo dziwne hasło. Właściwie fałszywe, żeby komuś zrobić na złość. I jak rozmawialiśmy z Google’em dlaczego tego nie usuwają, to oni mówią, że potrzeba czasu i algorytm sam się nauczy i sam usunie, jak się dostosuje, bo to ma być użyteczne dla użytkowników.

I teraz, jeżeli ja mam dobrą treść wygenerowaną, nieważne, czy przez AI czy nie przez AI. Wydaje mi się, że Google to zostawi. Pytanie tylko, czy to nie będzie tak jak z tymi generatorami obrazów, które dostały pierwsze pozwy. Widziałem opracowanie na blogu, gdzie ktoś wygenerował sobie podsumowanie całego artykułu. Znalazł kilka takich fragmentów. Złapał, że są z innych blogów. Znalazł konkretnie to narzędzie, które mu to wygenerowało. Akurat mógłby być posądzony o plagiat. On dostał tekst, a tak naprawdę plagiat. Miał kilka zdań z różnych blogów. Wiadomo, że szansa na pozew jest minimalna, ale jest.

Ja widzę duży potencjał w tym, że te narzędzia świetnie mi pomagają w bieżącej pracy z tekstem. Na przykład to,, co ja robię, to opieram głównie o konta, tu i tam są narzędzia, które wyciągają dane. Na to mówimy od lat już data driven SEO, które wykorzystuje się, żeby napisać artykuł pod to, czego użytkownik szuka, jaka jest jego intencja.

W tych narzędziach pytania, jakie są, również zadawane do Google’a i pytania, na które inne strony odpowiadają w wynikach wyszukiwania na słowa kluczowe, które tam się też pojawiają i powiązania tych słów kluczowych. Ale np. świetnie te narzędzia generują cały konspekt artykułu, bo komuś mogą powiedzieć napisz artykuł o przekierowaniu 301. Od czego zacząć? To kreatywna część, bo trzeba przemyśleć, jaki jest cały ten artykuł. Natomiast wpisuję do czatu to, o czym powinienem napisać, pisząc artykuł o 301, tak żeby to było dobre pod SEO, czego szukają użytkownicy itd. Przygotuję odpowiedni prompta raz, z którego korzystam pod inne tematy i on od razu generuje spis treści. Ja to wypełniam, mam szkielet, mam gotowe coś. Już nie mówię o tym, że mi pomaga bardzo w takich pracach dookoła. Ja np. nie znoszę pamiętać składni Excela. To zajmowało czas. Więc tak już nie chcę robić i nagle muszę w excelu zrobić proste formuły. Pewnie po 30 minutach analizy bym zrozumiał, ale mam gotowca, którymi porównuje dwie kolumny. Ja się skupiam na wyniku tego raportu i tak samo używam tego pod SEO. Czyli znowu: jakie są powiązane słowa? Wygeneruje mi 10 powiązanych pytań do tego samego pytania. I oczywiście jakość tego jest powiedziałbym, że czasami średnia, a czasami bardzo dobra. Ale jest to kolejne narzędzie, którego mogę użyć. Jak napisać użyteczny dla użytkownika artykuł i co powinien on poruszać, to z tym narzędziem zrobię to trochę lepiej, a to trochę lepiej może stanowić przewagę nad tym, że konkurencja używa innego narzędzia, które nie wypluje takich tematów albo może po prostu robić to jakiś czas temu, kiedy jeszcze nie był dostępny. Natomiast też śledzę takie przypadki, gdzie na wewnętrznych grupach badacze dzielą się stronami, które są tworzone całe od A do Z przez AI. Było kilka takich przypadków, gdzie tstrony zostały bardzo dobrze zaindeksowane, zyskiwały widoczność i zostały totalnie wyzerowane. Natomiast dalej jest wiele przypadków, gdzie strony mają część danych wygenerowanych od A do Z przez sztuczną inteligencję. Rosną cały czas i to już trwa tygodniami. I teraz nawet jeśli to spadnie, nawet jeśli to będzie wyzerowane, to te tygodnie mogą generować już jakieś konwersje, jakiś efekt. Więc zawsze będzie to nowe narzędzie też dla osób, które do tej pory generowały to w inny sposób. Chociaż pamiętam wieki temu na pierwszych konferencjach takich startujących w Polsce o SEO, jak goście opowiadali o Black Hat SEO Spidera, czyli wrzucaliśmy jakieś artykuły i tam zmieniały się słowa. I chodziło o to, żeby oszukać Google, że to jest nowa treść,  podmieniając parę słów. I ci badacze mówili, że wystarczy podmienić ileś tam słów i już Google będzie to indeksować jako nowe. Przecież to są bardzo podobne rozwiązania dla black hat seowców, coś co będzie dla nich eldorado przez dłuższy czas, więc będziemy mieli tych treści coraz więcej. Google jakoś sobie będzie musiał z nią radzić i uważałbym, żeby nie opierać całej swojej strategii content marketingowej o to, żeby się nie spotkać z jakimś tam wyzerowaniem. Natomiast myślę, że jeżeli ktoś będzie używał narzędzi, które opierają się o wsparcie copywritera przez AI, to to jest. To jest teraz złoty środek, który jest według mnie bardzo bezpieczny i bardzo ułatwia pracę. Natomiast zastąpienie operatorów to myślę, że tylko w tych najniższych szczeblach, jakieś tam zaplecza.

EW: Jeszcze jest trochę przed nami czasu, kiedy to będzie w ogóle pozbawione błędów, bo tam jest bardzo dużo błędów merytorycznych. Sposób, w jaki to działa, wskazuje też na popełnianie błędów merytorycznych. I ktoś pewnie za to będzie mógł wpaść w jakieś problemy, szczególnie jak tam pojawią się porady medyczne albo coś, za co kogoś można pozwać, jakieś pomówienia itd. I jeżeli ktoś tego po prostu nie sprawdza, co wygenerował. Bety zdały już egzaminy medyczne, więc coś tam może mówić, aczkolwiek nadal nie jest do końca zgodne. Słuchaj, bo wszyscy skupiamy się na treściach, ale już cała branża programistów i ci gorsi inżynierowie właśnie się przebranżawiają.

AI a SEO techniczne

Tak jak treści są dużą gałęzią SEO, to SEO techniczne jest bardzo dużą nogą Twojego biznesu. Jak ewentualnie inne narzędzia oparte na AI pomagają w tej chwili w SEO technicznym?

KM: Na pewno łatwiej nam robić niektóre reguły optymalizacji. Można próbować generować pomysły szczególnie tam, gdzie się skupiamy na rzeczach kreatywnych. My i tak opieramy np. budowanie tytułów czy budowanie description, które potrafią przyciągnąć klikalność danej strony w oparciu o sugestie z reklam. Możemy to badać, ale to są kolejne pomysły.

Wydaje mi się, że w przyszłości one będą ulepszane. One doszły do takiego poziomu, że np. widząc integrację z Google Analytics, integrację z Google Search Console, dostawaliśmy konkretne wyznaczniki do konkretnych stron, że może być z nimi problem lub okazja do ulepszenia w oparciu właśnie o dane.

Mi się wydaje, że tutaj nie tylko będzie wychodził ten crawler do samych wyników wyszukiwania Google i sugerował, co inni zrobili lepiej niż my. I to nie są tylko rzeczy dotyczące treści, ale np. mogą powiedzieć o samych parametrach techniczne strony, szybkość ładowania itd. Czyli to, co wiemy, że gdzieś tam pośrednio może wpływać na odbiór przez użytkownika strony.

Myślę, że tutaj jeszcze będzie można gdzieś w którymś etapie zaprzęgnąć AI, który będzie też szukał, co na tej stronie można ulepszyć. Natomiast na ten moment jeszcze nie widzę takich narzędzi, które świetnie to mogą zaadresować. To jest jeszcze otwarta kwestia. Natomiast dużo na pewno będzie to pomagało. My już jesteśmy w takiej kulturze naukowej bardzo często, gdzie postawienie WordPressa, optymalizacja jego wyglądu i tak dalej zmiany jest dokonywana przez osobę, która nie umie programować, nie musi umieć i może się skupiać na innych kwestiach. Więc już teraz bardzo mocno można oszczędzić na tym, żeby nie siedzieć i nie kodować. Natomiast w pewnych momentach to kodowanie jednak się pojawia, szczególnie jak mam jakieś zaawansowane, nietypowe rzeczy i te optymalizacje szybkości.

I myślę, że ta zmiana ostatnia w tej dokumentacji Google’a też nam podpowiada, czy warto się zabijać o te wirtualne punkty, czy mamy tam w raportach 100 na 100 czy trzeba to wziąć po prostu pod uwagę. Czy to faktycznie zmieni szybkość ładowania tej strony? Bo widzę, że tam są wzywani programiści, spore optymalizacje, koszty. Natomiast to nie zmienia szybkości ładowania tej strony fizycznie, a te ważne sekundy, bo ona już czasami była bardzo, bardzo dobra. No i tutaj znowu są gotowe rozwiązania, które są dostępne na rynku, czyli wiele silników. Różne, bo to nie tylko WordPress. Repozytoria wyglądów. Rozwiązania, które już są gotowe, mogą nam podpowiadać i wtedy skupiamy się na najbardziej kreatywnej części optymalizacji. Ja uwielbiam stare, dobre, sprawdzone rozważania. Lubię korzystać z kilku naraz, bo one się wzajemnie uzupełniają. Ale przez ostatnie lata one poczyniły całkiem niezły rozwój, więc warto też się zainteresować nie tylko takimi typowymi, które pracują na komputerze użytkownika, tylko tymi po stronie serwera, które pracują w chmurze. Są droższe rozwiązania, ale jak mamy większą stronę, jak duży e-commerce, to zdecydowanie one dadzą przewagę, bo one właśnie potrafią wyciągać wnioski nie tylko z tego, co na tej stronie znajdą, ale trochę wychodzić poza nią. Więc jakiś tam początek tego, do czego kiedyś można doprowadzić, już tam jest.

Bing i zmiany w sposobie wyszukiwania

Trochę zmienia się w SEO. To nie jest tak, że samo się skończy. Zmieni się, już się zmienia i bardzo szybko zmieni się to, jak wyszukujemy informacje w sieci i te wszystkie przecieki.

EW: Przede wszystkim Bing. Google, który stwarza mi problemy ostatnio, bo muszę pięć razy dziennie szukać przejścia dla pieszych, autobusów, schodów, rozróżniać helikoptery bojowe. Przyzwyczailiśmy się przez dwie dekady, że tak naprawdę cały SEO to jest Google, który zależnie od rynku miał nieraz 90%, 95% czy 97% rynku wyszukiwarek, a więc wszyscy optymalizowali pod Google’a, niezależnie od kraju. Gdzieś tam był Bing, który był najczęściej ciekawostką. W tej chwili większość dobrych agencji w Polsce już ma certyfikaty reklamowego partnera Microsoftu. Mało kto miał go pół roku temu, bo było to zbyteczne. Jak patrzy się na to, że SEO przestanie być tylko Google, że będziemy optymalizować pod Binga?

KM: Nie wiem, jak długo. Czy może ktoś jeszcze wypuści zaraz nowy sposób wyszukiwania danych? Google zapowiedziało nowy engine wyszukiwania oparte o sztuczną inteligencję. Tak mi się wydaje, że czeka nas spora zmiana. Tylko znowu nie wiadomo kiedy i nie wiadomo, czy to będzie zmiana wewnątrz Google’a, że będzie jeszcze większe wsparcie sztucznej inteligencji czy zmiana przyzwyczajeń użytkowników.

EW: Nie można mówić, że jesteśmy przyzwyczajeni i tak zawsze będzie, bo byliśmy też przyzwyczajeni do Facebooka, który zalicza taki wielki spadek w mojej atencji. Nie chcę tam wchodzić, a moje dzieci w ogóle nie wiedzą, co to jest. Właściwie wiedzą, co to jest, ale nie chcą tam być. I jak popatrzymy na Google Trends, wykres zapytań o markę Facebook, to zobaczymy, że dzieje się to, co się działo z Naszą Klasą.

KM: Tam to trwało znacznie krócej, a tutaj ten sukces trwał dłużej i imigracja tych użytkowników zawsze będzie gdzieś w inne kierunki. Ja pracowałem z wieloma rynkami, więc Bing zawsze gdzieś tam był obecne i robiliśmy. Nawet na polskim rynku od lat mieliśmy ustawioną kampanię w wielu branżach, która wydawała jakieś grosze. W porównaniu do tego, co było w Google Ads, ale dowoziła bardzo tanie kliknięcia, dobre konwersje. To było zawsze ciekawe, że to są inne osoby. Inny użytkownicy się śmieją, że Bing jest dobry do tego, żeby pobrać Chroma. Za pierwszym razem coś instaluje. Na komputerze nowy system, ale dużo osób zostawało. Z czasem mogą dochodzić inne wyszukiwarki. Ja bardziej patrzę, że my uczymy się wertykalnie, czyli ja bardzo często jak szukam jakiegoś produktu i chciałbym znaleźć ten produkt najtaniej, to nie używam do tego nigdy Googla. Wchodzę do Ceneo, wchodzę do Skąpca, wchodzę na Allegro, wybieram opcję „najtaniej” i szukam. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do tych weryfikacji. Używanych samochodów nie szukamy w Google’u i nie wpisujemy, tylko wiemy już, gdzie iść.

Taką rewolucję też można śledzić. Jak wpiszemy w Google Trends słowo teledyski, to zobaczymy, jak ono bardzo rosło, a potem spadło. Ludzie zaczęli teledyski wyszukiwać na YouTubie. I będzie coraz więcej takich rewolucji, będzie coraz więcej takich zmian. I mi się wydaje, że ten rynek trochę się rozproszy pod kątem przyzwyczajenia się.

Odpowiedzi w Google

Natomiast czy Google zostanie zdetronizowany? Dla mnie najlepszą odpowiedzią było właściwie to, że Google ma wdrożone już te odpowiedzi. Czyli ja teraz sobie wpisuję jakieś słowo kluczowe albo pytanie do Googla, dostaję fragment odpowiedzi i mam podkreśloną odpowiedź. I to jest w porównaniu do czata GPT rozwiązanie, które jest idealne. Podczas gdy GPT wyciąga jakieś dane i może wprowadzić mnie w błąd. Nie wiadomo, czy to jest prawda czy fałsz. A Google podaje źródło. Mogę kliknąć, czytać dalej, tylko znajduję tę odpowiedź i to już jest oparte o sztuczną inteligencję i ta sztuczna inteligencja w wynikach wyszukiwania według mnie działa już od dłuższego czasu. Przecież próba interpretacji tych nowych fraz – to było już powiedziane, że tam jest silnik, który działa w magiczny sposób, który znajduje interpretację, czego my właściwie chcemy od tego Google’a. I wydaje mi się, że robi to na razie świetnie, więc nie są zagrożeni. Przynajmniej w moim odbiorze. Że nagle ktoś zacznie korzystać z czegoś innego.

Te kwestie prywatności też były podkreślane bardzo często, jednak nie przysporzyły innym wyszukiwarkom dużej liczby użytkowników. Jednak my dużo mówimy o tej naszej prywatności, a jak przychodzi co do czego, to wszyscy klikają, że się zgadzają. Trochę tak to przerzucamy na organy prawne, np. UE. Na razie nie spodziewałbym się wielkiej rewolucji. Kiedyś przyjdzie i zmieni się sposób, jaki my szukamy. Tylko próby przewidywania tego są różne. Pamiętam, jak rozmawialiśmy o rynku mobilnym i Google powiedział, że na podstawie zachowań na wielu innych rynkach wiedzą, że w Polsce mobile będzie rządził i że przekroczy 50% zapytań wtedy, a wtedy, że jesteśmy na drodze. No i my w to uwierzyliśmy i faktycznie tak było. Można to teraz sprawdzić w planerze słów kluczowych. Nie ma dużego udziału zapytań mobilnych. Nawet słowa typu obrączki czy pierścionki zaręczynowe to jest 70-80% wszystkich zapytań to są urządzenia mobilne. Tematy biznesowe, desktopowe, ale też powyżej 15-30%.

EW: Moje dzieciaki nawet na samym początku używały w ten sposób Google’a, że mówiły do niego, a teraz widzę, że piszą, nie rozmawiają z telefonem. Funkcje głosowe używam głównie w samochodzie i żeby jednak wbić coś w nawigację, bo nie zawsze to działa tak, jak się spodziewałem, że będzie mnie rozumiało.

KM: To tak, ale ja bym bardziej zwalał na to, że język polski zawsze był pokazywany jako ten trudniejszy itd. Rzeczywiście wszystkie funkcje w każdym systemie oparte o język polski to człowiek się przyzwyczaił, że będzie gadał po angielsku i one wtedy działają dobrze, albo były problemy ze zrozumieniem. Ale w końcu trafiłem na skrypt, który robi to na poziomie 95-96%. Chyba, że trafia na jakiś zestaw słów i wszystkie totalne bzdury. Ale tak jak mówisz, to w Polsce się to nie przyjęło, dlatego że byliśmy traktowani po macoszemu. Nawet decyzja Amazona o tym, że wyniki sprzedaży przez asystenta głosowego nie są takie, jak się spodziewali. To też pokazuje, że to nie do końca jest tak, że my przeskoczymy na to. Oglądamy „Star Treka”, który pokazywał sporo rzeczy, które później wchodziły w życie, mamy wyśmienite komunikatory itd. Dużo tych technologii jest. Natomiast ja sobie nie wyobrażam, żebym przestał wpisywać coś do Google’a tylko cały czas z nim rozmawiał.

I wydaje mi się, że teraz mamy taki moment, w którym się bardzo fascynuje tą nową technologią i pytanie, jak ona trafi pod strzechy. Bo jeśli to będzie narzędzie dla osób, którzy się znają na projektach i to będzie w ten sposób działało, więc to zgarnie dużej puli wyszukiwań, a jeśli będzie pomagało takim zwykłym użytkownikom, to będzie rosnąć. Rosła jego popularność jako element wyszukiwarki, której możemy zapytać o wyniki. Ale jeszcze możemy zadać pytanie i spodziewać się pełnej odpowiedzi. I mi się wydaje, że w tym ostatnim to Google tymi swoimi podpowiedziami trochę zaorał rynek. I jeszcze kwestia tego, jak to będzie się rozwijało w przyszłości pod kątem optymalizacji kosztów. Przy tych kosztach utrzymania tego systemu jest jeszcze trochę tak, że my musieliśmy wykupić abonament, żeby korzystać i do celów badawczych czy do celów rozwojowych normalnie za to płacić. I jeszcze jest kwestia tego, jak te regulacje prawne na to wpłyną w przyszłości, czy to nie będzie dodatkowy ogromny koszt dla tych firm, które się tym zajmują. Natomiast rewolucja jest ogromna.

Voice search

EW: Ja bardziej przyglądam się z niesamowitą fascynacją i trochę też przerażeniem, jak rozwinęło się w zakresie udawania głosów. Moje dzieciaki oglądają, jak prezydenci Stanów Zjednoczonych grają w Minecrafta i tam są wygenerowane ich głosy bardzo podobne. Dzisiaj rano widziałem tak debilną debatę Bidena ze śmiechem.

KW: Tak, to są rzeczy, które już się teraz dzieją. Na szczęście nie działają w języku polskim, bo trollowanie zeszło u nas na znacznie wyższy level. To są rzeczy, które pokazują możliwości tej technologii. I teraz czytałem artykuł, który mówi o tym, że Google właściwie nie przegapił tej rewolucji, która była, którą zrobił GPT, tylko oni tą technologie odpuścili ze względu na to, że ona odgórnie jest limitowana w pewien sposób. I teraz musiał zrobić krok w tył, bo jednak okazało się to wielkim sukcesem. No i nie wiadomo, czy pojawi coś nowego w najbliższym czasie, czytam artykuł, żeby nie spodziewać się, że kolejna wersja będzie jakaś magiczna. To on osłabia zapał inwestorów, osłabia zapał osób. Więc mi się wydaje, że jesteśmy zaskoczeni tym, jak to działa świetnie, ale też gdzieś jest limit.

Google od dawna ma laboratorium i od dawna dochodziły stamtąd bardzo różne dziwne rzeczy. Rok temu Google złamał tą barierę, że ich silnik ,o który oparli Barda, miał już rozumienie tekstu. Tylko że jak masz np. 150-170 mld dolarów wpływów z jakiejś technologii, to niekoniecznie chce się ulepszać coś, co działa i przynosi profit. Więc oni te modele mieli mają zaawansowane. Jeden z najbardziej zaawansowanych na świecie laboratoriów sztucznej inteligencji. To teraz te zabawki trzeba dopasować do założeń rynkowych. Ktoś zepsuł im domek, który mieli. Fabryka działała bardzo dobrze, ale przyszedł Microsoft i ten zaczął im psuć.

EW: Warto zwrócić uwagę na ten zjazd Facebooka, że tuż przed czatem GPT, właściwie w tym samym momencie, kiedy wszedł GPT, po raz pierwszy złamał się duopol reklamowy. Pierwszy raz od dekady Google i Facebook razem wzięte przestały mieć ponad 50% rynku reklamowego.

KW: Nam jest potrzebne złamanie monopolu jak najszybciej, bo to do niczego dobrego nie prowadzi. Zmiany, które np. obserwujemy w Google Ads niekoniecznie są zmianami, które mówią o tym, że dają użytkownikom większą kontrolę. Wręcz odwrotnie. Wiele osób, które znam w branży, narzeka na to, że nagle zabierane nam jest jakieś narzędzie. Że niby ma być łatwiej, ale żeby była kontrola nad tym gdzie i jak się reklamujemy? Więc jeśli mam więcej systemów do wyboru i mogę przeskakiwać między systemami, to jest ok.

Generation AI

W tej chwili Google zapowiedziało, że to Generation AI będzie tworzyło już całe reklamy. Odebrało ci już modele atrybucji, a teraz tylko daj nam jeden tekst copy, daj nam obrazki, a całą resztę zrobimy za ciebie, nawet nie pytając się ciebie, ale to ty będziesz wiedział, co i gdzie leci.

To było bardzo zabawne, bo jak mówili o tej automatyzacji, to twierdzili, że będzie ta część kreatywna. Loguję się i akurat mam dostęp do tej bety i panel. OK, to już nie muszę przeklikać się na drugą zakładkę, żeby szukać pomysłów. Jest ta opcja w testach, bo one są były całkiem dobre, ale pod angielskie słowa. Natomiast takie były bardzo generyczne. Tylko że znowu wiemy, że te generyczne często dają najlepsze efekty. I Google też to wie. Żeby karmić te narzędzia czymś, co ma najlepszą klikalność, najbardziej przyciąga uwagę, bo chce na tym zarabiać. Więc to będzie skazane na sukces i będzie trudniej ludziom pisać rzeczy, które będą mogły z tym konkurować versus coś, co ma dane o miliardach wyświetleń i kliknięć. Bo znacznie trudniej być kreatywnym niż narzędzia.

Planowanie budżetów w marketingu

EW: Dobra, tak sobie siedzimy. Obaj jesteśmy w branży, obaj śledzimy newsy, mamy dostępy do nowych rozwiązań, bawimy się różnymi zabawkami, kupujemy różne rzeczy. Ale w tym wszystkim Ty masz klientów. Jaka jest perspektywa Twoich klientów na to, co się dzieje? Jak Twoi klienci biznesowi? Jak oni na to wszystko reagują? I ich budżety, i ich postrzeganie marketingu, planowanie. Bo jak ktoś zaklepał swój cały budżet marketingowy w listopadzie, określił plan na ten rok, to po pierwszym kwartale prawdopodobnie już nie istnieje. Właściwie tutaj chyba dużo większym problemem dla części klientów jest sytuacja na rynku gospodarcza i to, że ten rynek, który mieliśmy taki spokojny przed pandemią, nie da się planować budżetów na cały rok z góry, bo nie wiemy, co nam nagle wybuchnie i co nasz rząd nam zafunduje, co się zmieni i jak będzie wyglądała inflacja itd. To już było mocno utrudnione. Natomiast teraz wydaje mi się, że klienci bardzo korzystają z sytuacji, że to co zawsze było opisywane jako największa zaleta internetu, to są kampanie performance, ale my widzimy, ile było tych kliknięć. Mogliśmy faktycznie powiedzieć, jak się to zamyka, czyli przychodzi klient, zostawia X złotych, ma z tego wynik Y. Patrzymy, czy to się spina, z zarobkiem i widzimy, że ta kampania jest faktycznie performance, oblicza ROI, efekty z kampanii itd. I to działa. Więc jest na to bardzo mocny nacisk, żeby te kampanie tak zamykały się i przynosiły efekt. Można to na wiele różnych rodzajów analityki mierzyć – od mierzenia nowych telefonów i jak to dokładnie wygląda na stronie itd. Na to jest przez ostatnie lata bardzo, bardzo mocny nacisk.

KW: Myślę, że to jest trend, który się rozwijał długo, a teraz jest bardzo mocny ze względu na to, że i tak jak zaczynamy coś dużego robić, to zaczynamy od analityki. I klienci, którzy widzą możliwości, że to nie jest czarna magia, że tego analityce da się uprościć raportami w starym Data Studio, czyli teraz Looker Studio i widzą te wszystkie dane, to jest coś dla nich bardzo ciekawego. Tylko, że jeśli patrzymy na te inwestycje, to jest to łatwiejsze trochę, a są to inwestycje długoterminowe, co utrudnia cały ten odbiór i trudno je też uzasadnić. Nie widzimy konkretnych efektów z konkretnych słów kluczowych i np. performance max potrafi zjadać konwersje z SEO, bo reklamuje się na ważne słowa kluczowe dotyczące marki. Więc jest to bardzo, bardzo zakręcone. I powiem tak: jak pracuję z klientami, którzy rozumieją to, wiedzą, co to jest atrybut itd. mają od tego osoby do analizy albo sami analizują, albo czytają nasze raporty, to te budżety inaczej reagują. One reagują na rynek na zasadzie ok, z pytanie: czy możecie eskalować ten efekt. To jest dobre pytanie. Natomiast jeżeli ktoś planuje budżet, np. trzeba wydawać 3 tysiące czy 5 tys, to są złe decyzje, To my mówimy okay, to są pieniądze, które poświęcimy na to, żeby sprawdzić, jaki powinien być docelowy budżet, bo my to wiemy: 5 tysięcy, ale okazuje się, że powyżej 3 jest przepalenie.

Rzucam liczbami, ale chodzi o to, że Google Ads to nie jest eldorado, SEO nie jest eldorado, tak jak kiedyś. Wrzucało się trochę linków, trochę treści i były wyniki kiedyś, naście lat temu. Teraz jest tak duża konkurencja, że możemy stworzyć artykuły, wypozycjonować te treści, a i tak trafiamy na ochłapy ze względu na to, że 4 reklamy przed nami, shopping itd.

Więc jest to rzecz, którą trzeba koniecznie zbadać, trzeba sprawdzić. No i teraz jest coraz więcej osób mówiących „sprawdzam”. To wynika i ze świadomości, i z tego jak wygląda sytuacja gospodarcza. Więc dla nas jest to sytuacja ok. Dla klientów, którzy chcą mieć dobre wyniki, bo to przyciąga do dobrych specjalistów.

GA4

Natomiast wydaje mi się, że to też jest takie powiedzenie „sprawdzam”, które my widzimy w różnych branżach. Tak jak teraz Facebook ogłaszał duże zwolnienia czy Google. Czyli ktoś po prostu optymalizuje koszty. Teraz nawet na tych najniższych szczeblach dużo osób mówi „sprawdzam” i to jest fajne w internecie, że to się da zrobić. Da się to sprawdzić, ale pod warunkiem, że dobrze wdrożono analitykę. I jak ktoś przychodzi i mówi „my nie wiemy, jakie mamy efekty, sprawdźcie to dla nas”. Wchodzę na stronę i „wy nie macie analyticsa, nie macie nic do sprawdzenia”. To jest problem. Więc warto zrobić test, GA4 wdrożyć i sprawdzić, bo od 1 lipca Universal przestanie działać. A poza tym to jest nowe narzędzie, którego od zera trzeba się nauczyć i je skonfigurować. I to jest niestety droga przez mękę. Dla osób, które tego nigdy nie robiły, jest to po prostu nieintuicyjne. Jest to trudne narzędzie nawet dla osób, które długo siedziały Universalu. Widzę, że sprawa to czasami problemy, jeżeli nie zajmują się tylko tym, więc jest to jest to spore wyzwanie. Tak jak kiedyś RODO, które musiało zmienić całą filozofię badania. Ja patrzyłem też tak badawczo, że np. nagle nie możesz mierzyć, gdy użytkownik odrzuca ci wszystkie ciasteczka, a Ty jakoś chciałbyś wiedzieć, jak poszła Twoja kampania. A ja nie wiem, może działa, może nie. Działa bardzo dużo kampanii, które widziałem, który chwalił współpracę. A na jakiej podstawie ktoś to ocenia pozytywnie? Wyszło z rozpędu to, że cały czas sektor rósł. No i teraz mamy pierwsze miesiące, w których niektóre sektory maleją. To widać w Google Trends i w planerze słów kluczowych. Świetnym przykładem jest branża motoryzacyjna, która ma ogromne spadki zapytań o marki samochodów. Ten wykres zamiast się tam płaszczyć, to po prostu pokazuje spadki. Ale jeszcze teraz będzie eldorado używanych części samochodowych. Bo nie kupują nowego samochodu, muszą remontować stary. Tak, ale np. to co stało się takim ogromnym boomem, czyli w trakcie pandemii – ogromne wzrosty zapytań o marki z marketów budowlanych i kończyło się tak, że teraz widzimy dużo gorsze wyniki i gorsze niż były wcześniej.

Czy gdyby ta cała rewolucja się trochę cofnęła, jeżeli ktoś działał w tym okresie ze swoim biznesem w takiej branży i spodziewał się, że tak cały czas będzie rosło? Cały czas na to się nastawiał. Teraz może odkryć, że ma przed sobą spory kryzys. I właśnie, jeśli patrzymy na dane, da się to przewidzieć. To widać i możemy na to zareagować budżetami, możemy zareagować działaniami itd.

Tutaj powiem od razu, że klienci, którzy inwestowali przez ten cały czas w SEO, to oni mogą powiedzieć OK, nie ma teraz takich wielkich budżetów na kampanie. Trochę ograniczam budżet, ale teraz SEO mi procentuje. Raz zainwestowane pieniądze w linki, w content dają cały czas efekt i oni są wygranymi w tej sytuacji.

Natomiast ktoś odkładał tę decyzję i mówił „nie, nie, to będzie za pół roku” i tak 3 lata, to niestety jest uzależniona od tego kurka. Odkręca, zakręca więc znowu po iluś tam latach mówienia, że dywersyfikacja działa, można powiedzieć, że nieważne co się dzieje, ta dywersyfikacja jednak jest ciekawym rozwiązaniem.

Bo teraz tu zakręcam, działa SEO, tutaj się coś dzieje, SEO nie tak, to muszę odkręcić, ale zawsze to się uzupełnia. I nieważne, w jakiej wyszukiwarce, bo jeśli dobrze robiłem działania pod SEO pod Google i wyniki są w miarę ok.

Ciekawe opracowanie w momencie kiedy wyciekły dane, jak Yandex jest zbudowany od środka. Żeby uzasadnić, czy to są sensowne porównania czy nie, to badacze określili wiele słów kluczowych, anglojęzycznych, jak wypadały w Yandexie i w Googlu, jak wyglądały w Googlu i porównywali. Okazało się, że korelacja między indeksem ogółem jest dosyć wysoka, a Bing ma dużo niższą. Oczywiście pojawiły się głosy, że Yandex pobiera też wyniki z Google i kopiuje. To nie do sprawdzenia, ale Bing się różnił jednak. Więc tutaj są trochę inne strategie. Są różnice w tym jego algorytmie, więc warto też się tym zainteresować, tymi różnicami i to jest inna strategia. Natomiast dla mnie było bardzo ciekawe czytanie tej dokumentacji Yandexa i co tam działa. Czynniki, które tam były opisywane, skupiały się na użytkowniku, czyli dbanie holistyczne o całą stronę internetową. Jak prowadzą użytkownika? Jak pomagam moimi treściami w danym wyborze i zrozumieniu moich produktów czy usług i jak to może procentować. I to jest zadanie właściwie dla wszystkich. Zaniedbali to przez ostatnie lata, bo to nie jest tylko pisanie kontentu, ale pomaganie temu użytkownikowi, opisywanie swoich usług. Ostatnio nawet miałem klienta, który ma specjalizację w danej usłudze, a nie miał jej w ogóle na stronie. Pytam „co się stało?”, a on „ale mamy tutaj w tej zakładce, tu wejdziesz, tu przewiniesz to jest”, „ale to jest wasz główny biznes”. Aha, ok, to na stronie głównej ma być. No właśnie, więc to czasami zaniedbujemy i o tym warto też pamiętać.

Rewolucja audio i video

EW: Krzysztof, a jak w Twojej ocenie na świecie przyszła rewolucja video, przyszła rewolucja audio? Jak ona jest u Twoich klientów odbierana i w Polsce? Bo to mnie interesuje, że do Polski to niektóre trendy przyszły z opóźnieniem. Jak one wchodzą, ale z Twojego punktu widzenia takiego marketingowego, ideowego, ale i systemowego w całości? Jak to audio video w Polsce się ma? Bardzo mało to wykorzystujemy, ten stopień nasycenia jest niski. Mówię o tym generalnie jako rynek.

KW: Wydaje mi się, że to jest migracja z telewizji. Natomiast małe biznesy mało to wykorzystują. Są konkretne perełki, można je pokazywać jako przykład. I zawsze na szkoleniach też podkreślam, że np. baseny czy sprzęt do czyszczenia basenów. Czy to jest nisza, czy nie tak nisza, to patrzcie, ktoś zrobił film o swoim sprzęcie, który sprzedaje i ma dziesiątki tysięcy wyświetleń tego filmu. Dlatego gdy wpisuję w Google czyszczenie basenów czy odkurzacz do basenów, dokładniej on się pojawia z tym filmem i teraz zawsze mówiło się, że w Googlu nie ma grafik. Tam jest zakładka grafika. Chodzi mi o wyniki wyszukiwania. Nie ma grafik, więc przyciągamy tekstem. Ale jak się pojawia YouTube, to jest filmik. On przyciąga od razu filmem. Jednak jak ktoś mówił, że obraz to więcej niż tysiąc słów, bo to wideo to 25 klatek na sekundę, więc jest to ogromny potencjał. Widzę strategie, które są wykorzystywane i sami wykorzystujemy strategię nie tylko działań reklamowych na YouTubie. Na #semKRK będzie ciekawy temat o tym, będzie mówiła osoba z Google’a bezpośrednio, ale też o działaniach organicznych.  Agencje wspomagają tworzone przez klientów treści pod kątem optymalizacji tagów, opisów itd. Aby one się lepiej pozycjonowany. Ale można też dobierać te firmy i tworzyć je, tworzyć ich tytuły w oparciu o to, jakie słowa kluczowe już teraz są wysoko w Google’u. Czyli możemy sobie przeskanować narzędziami, które analizują widgety, które mogą pokazać nam, że tu masz słowa kluczowe, na które już są filmy. Co trzeba zrobić? Kolejny film na ten temat? Zrobić go lepiej niż konkurencja. On ma szansę wygrać, ponieważ będzie nowszy. Czyli możemy się nauczyć, co w firmie naszej konkurencji już było wcześniej. I co my możemy zrobić nieco lepiej?

I tutaj też jest ten parametr jakości. Wiemy, że na YouTubie w algorytmie bardzo ważne jest to, jak użytkownik wchodzi w interakcję z danym filmem, porównując do innych. Czyli musimy to robić dobrze. To nie ma być lanie wody. Bardzo dużo osób zachwala jakość dźwięku w tych filmach, jak nagrywa takie półprofesjonalne, więc to jest ogromny potencjał.

I trzeba też pamiętać o tym, że te firmy, które mogłyby z nami walczyć budżetami,  one będą jednak szły w kierunku reklamy na YouTube, więc to takie organiczne działania. To jest czasami eldorado dla mniejszych firm i mogą sobie tam zaistnieć jeszcze. A próg wejścia w głowie jest ogromny, bo trzeba wystąpić przed kamerą albo nagrywać, a potem się okazuje, że te materiały półamatorskie czy półprofesjonalne, półamatorskie są całkiem nieźle odbierane przez użytkowników. Nawet jeśli one są takie proste, wszystko działa. A po drugie na te kamery, co masz w telefonie, już są lepsze. Tak więc to jest zdecydowanie ten postęp technologiczny, który trzeba wykorzystywać.

EW: Natomiast sposób, w jaki najmłodsze pokolenia konsumują treści, pokazuje, że to jest gruba rewolucja. Ja dalej nie mogę zrozumieć, po co tworzyć treść, która zniknie za chwilę. Mnie to bardzo interesuje i irytuje. To wymuszane przez Instagrama FOMO, że nie odpalę tej aplikacji codziennie, to przegapię, co moi znajomi wrzucali.

To bardzo denerwuje, bo to jest to. Ich działanie w stosunku do użytkowników. I teraz szorty to krótkie formy, rolki na Instagramie itd. One zupełnie inaczej pokazują produkty. I widzę wiele biznesów, które świetnie tam zaistniały z dobrymi produktami. I to też jest duży kanał sprzedaży. Były takie jakieś artykuły, które mówiły o tym, że teraz pokolenie nie szuka w Google’u, szybko zostało to obalone. To nie jest tak. Oni faktycznie wchodzą w interakcję z dużą ilością informacji, większą w takich mediach wideo. Natomiast szukają dalej Google’em, szukają dalej wyszukiwarkami też. Natomiast to nie jest tak, że wszystkiego szukamy. Jak chcę zaistnieć w głowie młodego pokolenia, to mogę zaistnieć takim filmem znacznie lepiej i oni dopiero potem zaczną mnie szukać w Google’u, prawda?

Social media

KW: Ten pierwszy element to dawne media społecznościowe, ale to już nie jest wg mnie Facebook, tylko właśnie Instagram, TikTok, które będą lepiej docierały. No i też trzeba zastanowić się nad tym, jak to będzie wyglądało dla firm w zakresie LinkedIn. Tam już jest mocny system reklamowy, bardzo drogie kliknięcia i drogie konwersje. Organica też jest przyzwoita. I tam rozumienie tego algorytmu jak on podpowiada, jakie treści tworzyć, żeby budować markę osobistą lub markę osób w firmie, które się zajmują tą interakcją, jest super ważne. Ilość spamu, którą dostaję przez LIn jest tak duża, że niestety będzie powodowało taką znieczulicę. Kiedyś ktoś coś z tym zrobi, przytnie. I teraz trzeba by budować w inny sposób tę obecność. Na pewno jest to alternatywa dla mediów społecznościowych, dla biznesu, to alternatywa dla ludzi 35+.

SEO w e-commerce – jak zacząć

EW: Dokładnie tak. Ostatnie pytanie, którym chcę Cię pomęczyć, aczkolwiek dość duże, żeby nie było. Omówiliśmy te wszystkie rzeczy i to, co dzisiaj się zmienia. Jakie to są ciekawe czasy. Gdybyś Ty albo ktoś z Twojej najbliższej rodziny mówi „dobra, słuchaj Krzysiek, zakładam sklep internetowy. Ale co ja mam zrobić w pierwszym roku z SEO i z marketingiem?”. Daj mi porady jako ekspert, który ma doświadczenia dwie dekady na karku.

KW: To jest bardzo trudna branża. Mimo tego, co mówią producenci sklepów internetowych, że to jest bardzo łatwe, odpalasz, sprzedajesz. Przede wszystkim zastanowiłbym się, dlaczego to ja będę mógł ten biznes zbudować? Jak ja będę konkurencyjny na tym rynku? Więc to powinno być tak, jak zawsze było: dostęp do tego towaru i sposób, w jaki ja ten towar sprzedam. Więc muszę zarezerwować mnóstwo czasu na stworzenie treści. Oczywiście ktoś powie, że mogę przecież te treści z opisów producenta przepchnąć dalej. Tak, ale ja się niczym nie wyróżniam I właśnie dużo sklepów podkręca te treści, odpowiednio tworzy materiały i buduje. Ale trzeba mieć swoją niszę, w której się specjalizuje. Najłatwiej jest zaistnieć na rynku sklepom, które już istnieją od dłuższego czasu, mają łańcuchy dostaw itd. Sklepy stacjonarne, które przechodzą na online, według mnie mają dużo łatwiej. Tylko oni muszą zrozumieć internet i czasami potrzebują nowej osoby w załodze, która im wszystko wywróci do góry nogami i tego czasu.

Klient mówi „nasze produkty to się nie sprzedają przez internet, nikt tego nie kupuje”. Pokazywałem im prosty test – zamawialiśmy w danym sklepie. Zamówienie składaliśmy, potem tydzień później w paczce 170 zamówień w ciągu tygodnia. A wy mówicie, że nie mają ruchu. Było widać takie rzeczy. Można to zbadać, można analizować słowa kluczowe, ale na pewno ktoś powinien zrozumieć, jak są wyszukiwane jego produkty. Jaki jest potencjał, że trzeba zarezerwować duży budżet, nie na miesiąc, dwa, trzy, bo mieliśmy takich klientów, którzy mówili OK, czyli rozumiesz, będę mógł finansować za rok. Absolutnie nie. To jest inwestycja przez kilka miesięcy, zanim to się zacznie zwracać, bo to często się opiera na użytkownikach powracających. Miałem takiego świetnego klienta ze sklepem z soczewkami, który miał kilka sklepów, miał różne polityki cenowe, które sprawdzał i analizował i mówił, że najwięcej zarabia na tych osobach, które do niego wracają po tych miesiącach, kiedy im się soczewki skończyły. Więc są różne podejścia i też ważne jest niezamykanie się na inne kanały.

Czyli jeżeli ja zaczynam, to nie jest tak, że jestem w Google’u. Koniec Google, media społecznościowe, obecność na Allegro (są całkiem potężnym systemem reklamowym) i wszystko to testujemy, sprawdzamy, co działa i skupiamy się na tym, co działa najlepiej, bo potem można ograniczyć oczywiście te kanały. Porównujemy, jaki jest nasz wyróżnik, dlaczego ktoś będzie u nas to kupował, a nie innym sklepie. I oczywiście jest mnóstwo sklepów, które mają jakieś ciekawe dojścia do danego towaru, różne polityki cenowe albo mogą się utrzymać z innych źródeł. Natomiast trzeba bardzo mocno zadbać o to, żeby się wyróżnić na tym rynku. Te firmy, które budują mocną markę, one działają dłużej. My też. Trzeba zastanowić się, czy będziemy mieli czym walczyć, czy tylko ceną. Bo znowu te firmy, które walczą tylko ceną, bardzo często odkrywają, że zbyt niskie marże nie pozwalają im po prostu budować większej widoczności zasięgów.

I duży budżet na treść. Biorąc pod uwagę, że zaczynał jakiś sklep od zera, kupuję domenę dzisiaj. A kiedy w ogóle mogę myśleć o jakiejś inwestycji w SEO? To jest 6 miesięcy, 9 miesięcy. Ja bym patrzył na okres najbliższych minimum pół roku. To jest minimum, że się uda w ogóle zarobić jakiś ruch w ciągu pół roku na nowej domenie.To jest dobre osiągnięcie. Oczywiście niektórzy kupują używane domeny, mają jakieś agresywne strategie albo zanim otworzą sklep, już ta domena jest odpowiednio przygotowywana, podlinkowana, więc można to skrócić. Natomiast pierwsze miesiące jednak, by się skupić na wynikach z płatnych kampanii, bo one też pokażą efektywność czy pokażą poziom cenowy, wyróżniki. No i jak wygląda strona, to też będzie przynosiło efekty. Natomiast na pewno bym patrzył na inwestycję w sklep internetowy taką pół roku, rok. Nie na zasadzie, czy to mi się opłaca po 3 miesiącach. Nie należy się poddawać. Widziałem sklepy, które nie szły na początku, a potem nagle wystrzeliły po zmianach po jakiś odważnych, agresywnych ruchach i widziałem sklepy, które emigrowali na Allegro i mamy 90% sprzedaży na Allegro. Albo odwrotnie, zaczynali na Allegro, a tam zabijali ich prowizja. I poszli jednak do swojego własnego sklepu. Sprawdzali, ile by im to dało. Więc to nie jest tak, że ktoś mi powie, tak rób, bo mi tak zadziałało. Tylko mogę powiedzieć słuchaj, to są narzędzia, niektóre działają lepiej, niektóre gorzej, ale ty je sprawdź. Bo w twojej branży, twoja marka, twoje produkty w swoich cenach w tym momencie historii będą zachowywały się inaczej. Więc ja bym nie powielał strategii 1 do 1, która komuś wypaliła 7 lat temu czy 3 lata temu, czy nawet rok temu. Bo to są inne realia i z innej branży. Tylko bym próbował tych rozwiązań. Uczył się i niestety tam dużo trzeba poświecić, wylać potu na zrozumienie tych wszystkich rzeczy, żeby ten sklep całkiem nieźle sprzedawał. To jest trudna branża. Wszyscy mówią, że eldorado, a my wiemy, że eldorado się skończyło jakiś czas temu, że to jest bardzo profesjonalny rynek. Wiele osób zapomina, że tam idziesz walczyć z tymi, co już tam są. Tyle, że mamy bardzo fajny, unikatowy produkt, którego na rynku nie ma, to wtedy jest ciekawie, ale często z tymi produktami trzeba zaistnieć. No i też zainwestować trochę w wizerunek tej marki, którą chcemy sprzedawać.

EW: Dziękuję za rozmowę.

Zadbaj z nami o wysoką pozycję Twojej witryny w wyszukiwarce!

Napisz do nas